Ucieczka na srebrny glob, reż. Kuba Mikurda, 2021
Rok 1975. Po kilku latach wymuszonej emigracji młody reżyser Andrzej Żuławski wraca do Polski. Jego sytuacja w kraju jest niepewna. Po „Trzeciej części nocy” (1971) – dobrze przyjętym debiucie nakręcił szokującego „Diabła” (1972), który z miejsca trafił na półkę, a z reżysera uczynił w ojczyźnie persona non grata. Na domiar złego rozpada się jego rodzina. Żona – Małgorzata Braunek wnosi pozew o rozwód. By poprawić swoją pozycję i uciec od osobistego dramatu, Żuławski podejmuje się tytanicznego zadania, realizacji największego filmu w historii polskiej kinematografii – eposu science-fiction „Na srebrnym globie”. Jeśli mu się uda, trafi do panteonu polskiego kina. Jeśli nie – jego kariera w Polsce będzie skończona.
„Na srebrnym globie” (1976/1987) Andrzeja Żuławskiego mógł stać się jednym z najbardziej przełomowych filmów science-fiction w historii. Rozmach produkcyjny, gwiazdorska obsada, rewolucyjne kostiumy i scenografia zapowiadały arcydzieło. Dlaczego zatem władze kinematografii PRL wstrzymały produkcję na dwa tygodnie przed zakończeniem zdjęć? Czy zdecydowały o tym względy ekonomiczne, polityczne, artystyczne, czy osobiste? Pozostał film-legenda, który nadal inspiruje twórców z całego świata, podobnie jak emocje ekipy, równie silne dzisiaj co 40 lat temu. „Ucieczka na srebrny glob” to film o największej tajemnicy i największym, niespełnionym marzeniu polskiego kina.