Tekst Mikołaja Jazdona, kuratora sekcji „Filmowe portrety Wędrowców” :
Szukając nazwy dla sekcji, w której miały się znaleźć tytuły filmów opowiadających o imigrantach, uchodźcach, przybyszach, Krzysztof Piesiewicz, z którym na ten temat rozmawiałem, powiedział: – A może powinna nazywać się „Filmy o wędrowcach”, albo po prostu „Wędrowcy”? Przecież to, co oglądamy dookoła nas to początek jakiejś nowej wędrówki ludów… Dodałem słowo o portretach, bo to zawsze indywidualizuje postacie, i złożyło się to w sumie na „Filmowe portrety wędrowców”. Inne terminy, wymienione powyżej, wywołują bardzo określone skojarzenia, od razu przyporządkowują do pewnych obrazów, pojęć, sądów i opinii. Wędrowcami bywamy wszyscy. Wędrowanie, w różnej skali, łączy nas, a warto dziś tak samo jak zawsze, zwracać uwagę i podkreślać to, co ludzi łączy. Wędrówka to prawie zawsze wychodzenie z własnej bezpiecznej strefy zadomowienia na spotkanie z innymi ludźmi. Wędrowców odnajdziemy wśród bohaterów filmów patrona sokołowskiego festiwalu, Krzysztofa Kieślowskiego. W wędrówkę życia wyrusza na łódzkim dworcu kolejowym Witek Długosz z Przypadku, ale także Karol Karol z Białego, gdy pakuje się do walizy, w której przeleci z Paryża do Warszawy ukryty w luku bagażowym samolotu. Wędrowcami okazali się też bohaterowie Pierwszej miłości, odnalezieni po latach w Kanadzie przez Krzysztofa Wierzbickiego, wieloletniego współpracownika Kieślowskiego, który nakręcił o nich Horoskop w chwili, gdy szykowali swą przeprowadzkę do USA. Wspominam o tym, gdyż Pierwsza miłość także znalazła się w programie tegorocznego Hommage a Kieślowski.
Pierwszy z filmów pokazywanych w sekcji „Filmowe portrety wędrowców”, Macedończyk (2013) Petro Aleksowskiego, to zapis wyjątkowej wędrówki ojca z synem do miejsc, z których rodziców reżysera wygnała wojna. Zamiast ujawniać w szczegółach opowiada ten wyjątkowy, pokazywany na całym świecie film, przywołam w tym miejscu słowa z okładki głośnej książki Dionisiosa Sturisa Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji (Warszawa 2017), niech one stanowią pewne wprowadzenie do tego seansu i spotkania z reżyserem: „Jest rok 1948. Zdewastowana wojenną pożogą Polska mozolnie próbuje się odbudować. Bieda aż piszczy, niemal wszyscy cierpią niedostatek, a mimo to na zaproszenie ówczesnych władz do kraju przybywa 3934 greckich i macedońskich dzieci, w tym wiele sierot – to najmłodsze ofiary trwającej w Grecji wojny domowej. Rok później Polska przyjmuje także tysiące inwalidów wojennych, dla których otwiera specjalny szpital, i tysiące weteranów, którym ofiaruje dach nad głową i pracę. Przybysze z Grecji nigdy wcześniej nie słyszeli o Polsce, nie znali języka, a bez problemu się tu zadomowili i zostali na wiele lat.” Film Aleksowskiego to także opowieść o goryczy wygnania. Inaczej „nastrojony” jest film Michała Sulimy Stroiciel Himalajów (2018), przepojony muzyką dokument o współczesnym Fitzcarraldo, jak można określić jednego z głównych bohaterów tego niezwykłego obrazu, który przywodzi skojarzenia ze słynnym dziełem Wernera Herzoga. Za tą opowieścią o wędrówce w góry z fortepianem dla uczniów z małej wiejskiej szkoły kryje się poruszające świadectwo drogi ku drugiemu człowiekowi, w jaką rzadko wybierają się ludzie z opływającego w dostatki świata, do którego i my przynależymy. Film ten będzie nas w tym roku zmuszał do namysłu nie tylko nad tymi, którzy wędrują do nas, ale także do postawienia pytania o tych, którzy czekają na nasze przybycie z tym, czym możemy i powinniśmy się dzielić.