„Dokumenty polskie: Tu i teraz” Tekst: Michał Oleszczyk, kurator sekcji

Ilekroć wracam do „Amatora” Krzysztofa Kieślowskiego, zastanawiam się, jakie filmu Filip Mosz kręciłby dziś, zanim nie zwróciłby kamery na samego siebie. Filip w fazie łapczywego filmowania wszystkiego, co go otaczało, to dla mnie idealna figura filmowca głodnego świata. Filmowca, który chce ten świat łapać, rejestrować i dyskutować go z bliźnimi. Takie właśnie są filmy, które wybrałem do mojej autorskiej sekcji „Tu i teraz”. Każdy z nich wyrasta z głodu: lepszego rozumienia, mądrzejszego bycia, przebywania razem i innego patrzenia w przyszłość. Cieszę się, że te cztery wizje i ich twórcy spotkają się w Sokołowsku.

 

 

„Miłość i puste słowa”, reż. Małgorzata Imielska

Alzheimer. Widmowe słowo krążące nad starością naszych bliskich i nas samych. A dla wielu – codzienna rzeczywistość choroby obserwowanej z intymnej bliskości żony, męża, partnerki bądź partnera. Małgorzata Imielska skupia swoją kamerę na żmudnej, codziennej rutynie, jakiej wymaga od Adama opieka nad cierpiącą na chorobę Alzheimera żoną, Wandą. Małżeństwo z czterdziestoletnim stażem staje w obliczu nowej rzeczywistości, w której poranek może zostać zapomniany już po południu, a każdy gest opieki może zostać odrzucony i odebrany jako agresja. Zmaganie Wandy, zmaganie Adama — osobne i wspólne jednocześnie — dają sumę w postaci jednego z bardziej poruszających portretów podwójnych w kinie polskim ostatnich lat.

 

„Siostry”, reż. Michał Hytroś

Ta miniaturka z życia sióstr zakonnych przebywających w zamkniętym klasztorze klauzurowym Benedyktynek w Staniątkach urzeka humorem, ciepłem — i niespodziewaną u młodego twórcy głębią zadawanych egzystencjalnych pytań. Przez niecałych dwadzieścia minut jest nam dane śledzić codzienne sceny z życia sióstr: zarówno te związane z kontemplacją i obowiązkami, jak i z zabawą, odpoczynkiem i opowiadaniem dowcipów. Powstały wielokrotny portret starszych kobiet i ich życiowego wyboru jest pełen godności w portretowaniu sióstr, ale też wyraźnie dociekliwy jeśli idzie o stan ich ducha. Czy rzeczywiście czeka na nas rzeczywistość po śmierci? A może nasze zmagania przypominają wycieczkę kreślącą pętle na wodzie łódką, jaką widzimy w ostatnim ujęciu…? Hytroś ujawnił w swej studenckiej etiudzie wielki talent reżyserski; nic dziwnego, że już pracuje nad swoją pierwszą fabułą.

 

„Obcy na mojej kanapie”, reż. Grzegorz Brzozowski

Dla wielu „couchsufring” to tylko część internetowej nowomowy. Dla innych jest to sposób na dzielenie się swą prywatną przestrzenią z globalnymi wędrowcami XXI wieku. A także: droga poznawania interesujących ludzi, których w przeciwnym razie nigdy by się nie spotkało. Grzegorz Brzozowski pokazuje nam czwórkę polskich gospodarzy couchsurfingowych i ich gości z różnych zakątków globu. Przełamywanie lodów, pierwsze rozmowy, coraz to większe otwarcie się na siebie — a wszystko to w trakcie jednego wieczora i jednej nocy, kiedy zmęczeni pielgrzymi spoczną na polskiej kanapie, by nabrać sił na dalszą wędrówkę. Jakimi gospodarzami są Polacy? Gdzie tkwią źródła ich wielkiej gościnności? Jak możemy nazwać przyczyny, dla których chwilami są tak mocno zamknięci na inność? Dokument Brzozowskiego zadaje aktualne pytania w formie lekkiej i chwilami wywołującej śmiech przez łzy.

 

„Jutro czeka nas długi dzień”, reż. Paweł Wysoczański

W ośrodku dla trędowatych i ich rodzin Jeevodaya (założonym w 1969 roku przez polskiego pallotyna, o. Adama Wiśniewskiego) pracuje Helena Pyz. Trafiła tu z Polski przed trzydziestoma laty. Jest misjonarką, lekarką i kobietą niezwykłej wewnętrznej siły. Mimo własnych kłopotów ze zdrowiem i mimo że stan ciągłego kulturowego „pomiędzy” nie ułatwiają jej zadania, Helena poświęca całą energię chorym. Kiedy pojawia się taka konieczność, nie boi się także konfrontacji z zachowawczą dyrekcją ośrodka. Paweł Wysoczański, twórca „Jurka” poświęconego postaci Jerzego Kukuczki, daje nam wgląd w codzienność i w unikalną postawę Heleny: odważną i zarazem niepozbawioną ludzkich słabości i chwil zwątpienia.